fotografia ślubna Poznań, fotograf Kalisz, fotograf Konin, fotograf Turek, fotograf ślubny Kalisz, fotograf ślubny Konin, fotograf ślubny Turek, fotografia Kalisz, fotografia Konin, fotografia Turek, fotografia ślubna Kalisz, fotografia ślubna Konin, fotografia ślubna Turek

fotograf ślubny Poznań, fotografia ślubna Turek,fotografia ślubna Konin, fotografia ślubna Kalisz, fotograf Turek, fotografia Turek

bloggrid

 

Pierwszy raz spotkaliśmy się już jakieś dwa lata przed planowanym ślubem. Umówiłam się z Magdą i Michałem w restauracji na kawę żeby mieć czas porozmawiać i dopasować szczegóły oferty fotograficznej do ich wielkiego dnia, dnia ślubu. Siedzieliśmy i gadaliśmy grubo ponad godzinę. Zawsze się śmieję, że tak to jest przez moje gadulstwo i przez to, że fotografując śluby i spotykając dużo różnych ludzi ma się do opowiedzenia zawsze kilka ciekawych sytuacji. Poza tym jest też spora część na pogaduchy prywatne. Lubię wiedzieć kogo fotografuję. Lubię wiedzieć jakie macie upodobania, co lubicie a czego wolelibyśmy uniknąć. Na koniec spotkania podpisaliśmy umowę na fotografię ślubną oraz dwa plenery narzeczeński i ślubny. Tego typu spotkania są ważne i zawsze zachęcamy Was do tego, aby porozmawiać na żywo. Dla obu stron jest to pierwsza informacja o tym czy mówiąc w skrócie „pasujemy do siebie”, czy odbieramy na tych samych falach i czy dobrze będzie nam się razem pracowało.

 

Od tego spotkania do miesiąca, w którym miał się odbyć ślub czas minął szybko. Umówiliśmy się na sesję narzeczeńską w Gołuchowie gdzie jest Zamek Czartoryskich i przepiękny park. Lubimy sesje narzeczeńskie, bo ich zamysł jest bardzo prosty – ma być na luzie i ma być fun, chodzi często o oswojenie się z obiektywem, jeśli dla kogoś to nowość, a dla wielu par tak jest.

 

Był wrzesień, więc kolory jesieni zaczęły już się pojawiać. Do tego Magda ubrała piękną butelkowozieloną spódnicę i już było świetnie. W trakcie sesji zrobiliśmy sobie spacer po parku zatrzymując się w tych ciekawszych miejscach, gdzie oczami wyobraźni i doświadczenia widzieliśmy, że powstanie ciekawy kadr. Resztę zobaczcie sami na załączonych fotografiach.

 

 

 

Zanim nadszedł dzień ślubu zdjęcia z sesji narzeczeńskiej zostały przez nas zrobione i oddane Magdzie i Michałowi. Najczęściej praktykujemy ten sposób działania, tak żeby i para młoda i rodzina mogła je obejrzeć i jednocześnie zobaczyć, że ludzie wyglądają na nich naturalnie i nie ma się czego obawiać w dniu ślubu. Mówię obawiać, bo jakże często słyszymy od babć i cioć „mi proszę nie robić zdjęć, bo ja nieładnie wychodzę”. Najczęściej jednak jak zobaczą sesję narzeczeńską to mówią „widziałam, piękne zdjęcia” i wtedy mamy już otwartą drogę do fotografowania :)

 

Dzień ślubu Magdy i Michała zaczął się naszym przyjazdem do nich i kawką. Przyjął nas Michał, gdyż Magda była jeszcze u wizażystki. Michałowi towarzyszył kot, więc osobiście byłam zachwycona. Zwierzęta łagodzą obyczaje. Ja osobiście jestem zakróliczona, ale wszystkie inne stwory zawsze mile widziane i zawsze mają choć jedną fotkę ;) A więc kawka, pogaduchy i oczekiwanie na pannę młodą. Najpierw jednak pojawiły się mama i siostra panny młodej, już gotowe, w pięknych sukniach i dalej była kawka ;) Jest w końcu Ona, Magda, w pięknym makijażu i fryzurze, a więc byliśmy póki co w komplecie. Para młoda rozdzieliła się na pokoje i zaczęło się szykowanie. Prawie każda panna młoda chce zrobić efekt wow na swoim jeszcze narzeczonym, więc zwykle ubierają się tak żeby on nie widział. Mama i siostra pomagały naszej parze młodej, a to welon, a to biżuteria a to mucha – każdemu po trochu żeby wszystko było na miejscu. Jak już byli gotowi to przyszedł czas na first look i ochy i achy ;) I tak też było.

 

 

 

Chwilę po tym przybyło jeszcze trochę gości do domu, rodzice, świadkowie, babcia, ale już nadszedł czas na wyjazd do kościoła. My pojechaliśmy jako pierwsi i naszym oczom ukazał się piękny mały drewniany kościół. Wiedzieliśmy już, że będzie klimatycznie. Resztę niech opowiedzą zdjęcia.

 

 

 

Po ceremonii zaślubin popędziliśmy na salę weselną w klimacie... zgadnijcie? Tak drewnianym :) Na dzień dobry chleb z solą, potem życzenia i szampan. Po tym chwila oddechu przy obiedzie i pierwszy taniec. Dla nas wtedy wszystko dzieje się szybko i tak też pracujemy. Dopiero po pierwszym tańcu można złapać na chwilę oddech, a potem to już się dzieją tańce, hulańce do białego rana. My oczywiście towarzyszymy Wam tak długo jak się na to umówiliśmy podpisując umowę, a potem wracamy do domu i dopiero zaczyna się praca, nad edycja Waszych zdjęć. Już po pierwszym tygodniu możecie spodziewać się pierwszych ujęć i cieszyć się na gorąco wspomnieniami.

 

Jeśli zainteresowała Was historia i zdjęcia Magdy i Michała śmiało skontaktujcie się z nami!

 

A teraz zostawiamy Was z resztą wesołych kadrów.